Jacek Jachymski finisherem Eiger Ultra Trail E250 oraz Mistrzem Polski M60 w biegach górskich!
18 listopada 2022 09:43

Rok jubileuszowy naszego Klubu powoli zbliża się do końca, spływają zatem informacje o dokonaniach od klubowiczów. Fantastyczne wieści dotarły do nas od Jacka Jachymskiego, który podzielił się z nami informacjami o swoim sezonie biegowym. A jest czym się dzielić!Oddajmy głos samemu Jackowi:„Przy okazji, 50-lecie AKG postanowiłem uczcić podejmując najpoważniejsze wyzwanie biegowe w historii moich startów: Eiger Ultra Trail E250. I udało się: przebiegliśmy (można było startować tylko w zespołach 2 lub 3 osobowych) 260 km z sumą podejść 18000 metrów. Zajęło nam to 92 godz. i 16 min. przy limicie 100 godzin. Zajęliśmy 36. miejsce na 51 zespołów, które wystartowały, a przy tym byliśmy jedynym zespołem z Polski. Trudności techniczne nieporównywalnie większe niż na UTMB: eksponowany teren wymagający używania rąk, brak oznaczeń trasy i konieczność nawigacji w całkowicie nieznanym nam terenie, mało punktów odżywczych i problemy z wodą, a do tego w dolinach temperatura powyżej 35 stopni. W tym czasie spałem łącznie 2 godz. i 40 minut w 5 ratach. Ostatnie 2 drzemki trwały po 20 minut, a czwartej nocy biegu nie spałem wcale, przez co na pewien czas straciłem poczucie, gdzie jestem. Kilka kilometrów przed metą o 3 nad ranem, gdy widzieliśmy już światła Grindelwaldu, gdzie była meta, mój partner był w takim stanie, że chciał, abym odpalił racę, by zabrały nas służby ratunkowe. Jakoś mu to wyperswadowałem i o 4:30 osiągnęliśmy metę. Chyba byłem najcięższym finiszerem, a przy tym na pewno najstarszym: kilka innych osób urodzonych w latach pięćdziesiątych nie ukończyło tego biegu.”Jacek Jachymski na osiemdziesiątym kilometrze Eiger Ultra Trail fot. arch. J.JachymskiJak się okazuje, to nie koniec doskonałych informacji, bowiem Jacek jest też świeżo koronowanym Mistrzem Polski w kategorii M60:„11 dni przed startem w Szwajcarii zdobyłem tytuł …

• • •
Relacja z wyjazdu do Chamonix
17 marca 2022 16:09

Cel: Chamonix, Alpy. Termin: 06 - 15.08.2021r. Komplikacje przedwyjazdowe Na początku lipca z kolegą Piotrkiem Zarembą uważnie śledziliśmy prognozy w Chamonix, patrząc niepokojąco na przeciągające się opady. Postanowiliśmy przełożyć wyjazd o tydzień do przodu. Niespodziewanie w weekend poprzedzający wyjazd Piotr przysłał bardzo złą wiadomość o zerwaniu troczka i skręceniu stawu podczas prób na jakimś projekcie na Jurze. Jest unieruchomiony na 2 miesiące ;/. Życzyłem szybkiego powrotu do zdrowia i zacząłem szukać wśród sprawdzonych znajomych wspinaczy kto byłby zainteresowany wyjazdem do Chamonix. Ktoś tam pojawił się na horyzoncie, kilka osób nie do końca zdecydowanych. Na dodatek żeby kontuzji było mało, sam doznałem dziwnego upadku w ten sam nieszczęsny weekend przy zejściu z Kieżmarskiego Szczytu przełęczą Huncowską. Niefortunnie obsunął się kamień pod …

• • •
Relacja z wyjazdu do Chamonix
Podsumowanie sezonu 2017 w biegach ultra
16 lutego 2019 21:27

Podsumowanie sezonu 2017 w biegach ultraNa wstępie dziękuję Akademickiemu Klubowi Górskiemu w Łodzi za wsparcie finansowe w biegach ultra w sezonie 2017. To dla mnie ogromne wyróżnienie oraz odpowiedzialność :-).Bieganie ultramaratonów niewątpliwie zawładnęło mną na dobre. Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć, dlaczego kilka weekendów w roku dobrowolnie doprowadzam swój organizm do granic fizycznych możliwości, a często i tę granicę przekraczam. Nikt o zdrowych zmysłach nie decyduje się na ekstremalny wysiłek doprowadzając do płaczu z bólu i wymiotów. Nikt… chyba, że jest endogennym morfinistą, czyli po prostu biegaczem długodystansowym.Beskidzka 160 na raty, czyli ponury początek sezonu (105 km ±5840 m)Jechałem na ten bieg niemal pewny zwycięstwa. Zapomniałem tylko o jednym – o …

• • •
Wszystko albo nic, czyli Ultramaraton Podkarpacki 2018
7 lutego 2019 23:01

Wszystko albo nic, czyliUltramaraton Podkarpacki 2018Po ostatnim starcie w UP w 2016 roku powiedziałem sobie, że do Rzeszowa już nie wrócę, chociaż organizację biegu uważałem za jedną z najlepszych, jakich doświadczyłem. A trzeba dodać, że UP w 2018 liczył dopiero V edycję. Jedynym, acz dobitnym powodem, była duża ilość asfaltu na trasie, która w połączeniu z ciepłą majową aurą potrafi ścinać białko w oku. To nie dla mnie – mówiłem. Wystarczył rok, żeby asfaltowe, mordercze etapy pozostały zwyczajnie mglistym wspomnieniem.Kierunek Rzeszów. Wsiadam w caddylaka i cisnę, bo jak zwykle jestem spóźniony ;-). Po odebraniu pakietu pozostało mi tylko sprawdzenie wyposażenia na jutro, przygotowanie ciuchów i zatankowanie węgli na najbliższe godziny, …

• • •
Mateusz Haładaj: Sezon 2017
26 stycznia 2018 18:11

Mateusz Haładaj: Sezon 2017Sezon 2017 rychło zmierza ku końcowi, w moim wykonaniu nie był to z pewnością rok obfitujący w ekstremalne prowadzenia, pomimo to uznaję go za bardzo udany z kilku powodów.Po pierwsze: dzięki ciągłej rehabilitacji i treningowi udało mi się niedawno odzyskać siłę palców sprzed kontuzji, co wymagało około półtora roku pracy.Po drugie: przetrwałem pierwszy prawdziwy trening w życiu, co oprócz wzmocnienia fizycznego otworzyło nowe furtki w moim podejściu do treningu i planowania wspinania.Po trzecie – i to z pewnością największy sukces – udało mi się zrobić postępy mimo zwiększonej liczby obowiązków i mniejszej ilości odpoczynku związanej z rolą ojca.W kalendarzu sezon prezentuje się następująco:marzec – pojawienie się trzeciego członka teamu (a jak wiadomo w trójkowym zespole nie zawsze jest łatwiej, zwłaszcza z dwiema marudzącymi babami),marzec – początek treningu z Maćkiem Oczko (czyli około 100 wieczorów spędzonych w romantycznej piwnicy KS Korona),wrzesień – wyrównanie porachunków z najtrudniejszą linią w Polsce – Stal Mielec VI.8+ (9a/a+) RP,październik – początek półrocznego wyjazdu do Hiszpanii (drogi 8c+ RP i 8b OS),grudzień – przejście najtrudniejszej sekwencji ruchów w karierze: FRFM (na razie na dwa wyciągi)...Mateusz HaładajKluczowa techniczna sekwencja na Stali Mielec VI.8+. Fot. Adam KokotPrace nad głównym celem trwają... Fot. Adam KokotRodzinne wspinanie …

• • •
Kilka epizodów z Biegu Rzeźnika Ultra 161 km
8 lipca 2017 21:22

Kilka epizodów z Biegu Rzeźnika Ultra 161 km (16-17.06.2017): dystans, na którym ludzie wygrywają z końmiMotto (moje własne):W biegach ultra jedynie pierwsze 70 km biegnie się siłą mięśni.Resztę pokonuje się siłą umysłu.Dlatego uwielbiam biegi ultra, szczególnie gdy jestem już za 70. km.0 km, Cisna, godz. 0:01, piątek. Mirek Bieniecki, dyrektor biegu, tradycyjnie strzela z dwururki dając sygnał do startu. Tak zaczyna się też stumilowy Western States Endurance Run (chociaż strzela ktoś inny), jeden z najsłynniejszych i najstarszych ultramaratonów na świecie, na którym początkowo ścigali się jeźdźcy na koniach; z czasem człowiek okazał się na tej trasie szybszy od konia, który nie jest w stanie biec bez przerwy. Wbrew wcześniejszym planom taktycznym ulegam emocjom startowym i biegnę wraz z innymi w tempie 5'30'' na km, stanowczo za szybko jak na dystans 161 km, który mam przed sobą. Na szczęście po 3 km kończy się asfalt i zaczynam poruszać się swoim tempem.37 km, godz. 5:20. Mamy tu najbardziej luksusowy punkt żywieniowy na całej trasie – wbiegamy jednymi drzwiami do luksusowego hotelu Skalny w Polańczyku, gdzie czeka na nas szwedzki stół, z którego porywam jajecznicę, pasztet i twaróg, po czym zgodnie ze strzałkami wybiegamy innymi drzwiami dla uniknięcia kolizji.45 km, godz. 6:30. Do tej pory mam dobre tempo, dużo lepsze od tego, które zakładałem, co mnie zresztą nieco niepokoi, gdyż muszę wytrzymać jeszcze prawie 120 km. W pewnej chwili ścieżkę zagradza w poprzek potężne drzewo. W czasie jego forsowania nadziewam się twarzą na ostrą, ułamaną gałąź, która przebija mi skórę opierając się o kość policzkową. Czuję jak krew spływa mi po twarzy. Na punkcie na 65. km chcą mnie zdjąć z trasy, ale jedna z wolontariuszek obmywa mi mokrą chustką twarz i okazuje …

• • •
Sezon 2016 – piachy, czyli po staremu, tradycyjnie
31 stycznia 2017 19:02

Sezon 2016 – piachy, czyli po staremu, tradycyjnieTegoroczny sezon wspinaczkowy zaczął się w lutym, kiedy to wraz z moim ojcem Pawłem Bździelem oraz z Pawłem Wojdygą wybraliśmy się do Hiszpanii, do bardzo wyjątkowego rejonu Chulilla.Spędziliśmy tam dziesięć dni. Tamtejsze drogi charakteryzują się między innymi lekkimi przewieszeniami oraz często bardzo technicznymi ruchami. Ze względu na niedługi pobyt, nie udało mi się nawet „wstawić” w żadną drogę o trudności 8a. Jednak wyjazd zaowocował pokonaniem dwóch dróg o trudnościach 7c i 7c+. Były to Agua por favor 7c, oraz Aromas del Verdon 7c+.Resztę sezonu spędziłem wspinając się tradycyjnie w piachach. Najpierw Labak. Na samym początku przeszedłem w stylu RP drogi dziewiątkowe, między innymi: …

• • •
Epizod IV - The Last Hope
25 stycznia 2017 22:31

Epizod IV – The Last Hopesezon 2016Ubiegły rok był dla mnie nie tylko zwieńczeniem ciężkiej pracy na panelu, ale przede wszystkim był rokiem wspinaczkowych „pierwszych razów”.Nie ma to jak rozwspinNa początku jednak skupię się na niezmiennych od kilku lat kierunkach wyjazdów – zatartej w weekendowej tradycji Jurze oraz zwykle leniwych Sokolikach.Zgodnie z kalendarzem AKG sezon rozpocząłem w niskich temperaturach Gór Sokolich, prowadząc flashem Mandelę VI.4+/5 i dosłownie ześlizgując się z przepięknego Monidła. Miałem więc kolejny powód, aby wrócić tam latem – jak się okazało – tym razem prosto w objęcia Heliosa. Udało mi się dokończyć Monidło i poprowadzić Primabalerinę VI.4. Niefortunnie, bo na skraju moich sił, które najwyraźniej wypociłem na …

• • •
Robokop Kanfor Atest Biznes w kadrze Satori Druk
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Polityka prywatności.