Łodzianie w Kirgistanie

15 stycznia 2013 22:15

Kirgizja 2006 - opis zdobyczy przywiezionych z Kirgizji
sierpień 2006

Przez trzy pierwsze tygodnie sierpnia w dolinie Ak-Su (rejon Karawaszyn, Kirgizja) działała wyprawa Akademickiego Klubu Górskiego w Łodzi w składzie: Sławek Cyndecki, Paweł Grenda, Bartek Malinowski, Adam Pustelnik, Paweł Pustelnik, Marcin Szymelfenig. Oto krótka relacja z wyjazdu.

Z Polski wyruszyliśmy 26 lipca. Po trwającej tydzień podróży wiodącej przez Istambuł, Biszkek, Osh i Batken znaleźliśmy się w Karawaszynie, na pograniczu Tadżycko-Kirgiskim. "Getting to Karavshin is more of an adventure than climbing there itself" - piszą autorzy mini-przewodnika po Kirgizji wydanego przez American Alpine Club i jest to również wierny opis naszych doświadczeń. Ilość perturbacji związanych z uzyskiwaniem kolejnych stempli na naszym "permicie", rozmów z różnej maści "kamandirami", zmieniających się wciąż wersji tego czy potrzebne są nam wizy Tadżyckie i innych przeszkód natury biurokretyczno-korupcyjno-formalnych była dość przytłaczająca. Już w dolinie miało okazać się, że koniec końców mieliśmy sporo szczęścia i byliśmy jedyną ekipą, której udało się dojechać w Karawaszyn najkrótszą trasą przez Woruch (enklawa Tadżycka)...

Przez cały czas pobytu byliśmy jedyną wyprawą w dolinie Ak-Su (inne, w tym jedna bratnia działały w sąsiedniej dolinie Kara-Su). Na miejscu zastaliśmy wielkie, piękne ściany (niestety niekiedy kruche i znacznie lepiej prezentujące się z daleka niż z bliska) oraz pancerną pogodę - było ciepło i sucho jak pieprz.
Oprócz wspięć o charakterze rozgrzewkowym na istniejących drogach do 500m i jednej gościnnej wizycie w dolinie Kara-Su (zrobiona Diagonalka VII-, 500m na Żółtej Ścianie) udało się nam zrealizować dwie większe wspinaczki:

Amba - nowa droga/odhaczenie na ścianie zachodniej Ortotubka (znany również jako Central Pyramid lub Pik 3850) - trudności VI, 7c-c+, 1100m, RP - Adam i Paweł Pustelnik, 1 dzień poręczowania, 2,5 dni w ścianie, 1,5 dnia w zejściu.
Większa część drogi rozwiązuje nowy teren, jednak linia przecina się i na conajmniej jednym wyciągu pokrywa z bliżej niezidentyfikowaną (nie wspomina nic o niej np. monografia rejonu autorstwa Y.Koshlenki z Desnivela) hakówką (stare nity i dwa spity stanowiskowe w paśmie okapów).

Na drodze wbiliśmy jeden spit stanowiskowy, na kluczowym wyciągu w okapach (7c-c+) za asekurację posłużyły 3 stare nity, cała reszta działalności odbyła się na własnej asekuracji. Spora część wspinania to nietrudna klasyka (6a-6b), jest też kilka wyciągów o trudnościach 6c-7a+ które wymagają trikowej asekuracji i sporych runoutów. Droga wiedzie w ładnej, litej skale. Zejście na stronę północną zajęło nam półtora dnia. Zewspinaliśmy się ok. 200m, potem powiązawszy wszystkie sznurki ;) wykonaliśmy pięć stumetrowych zjazdów wzdłuż stromego żlebu. Na zjazdach wbiliśmy 3 spity.

Pierestroyka Crack - Pik Slesova (lub Russian Tower) (4250m) - VI, 7b, 1000m, OS - Sławek Cyndecki, Adam i Paweł Pustelnik - wspinanie i zjazdy drogą 2 dni. Idealnie wpasowaliśmy się w okienko pogodowe i pokonaliśmy drogę w najgorszych podczas całego pobytu warunkach ;-) Zimno, silny wiatr, przelotny deszcz, pruszący snieg i... zapchany palnik złożyły się na niezłą przygodę w ramach której trudności techniczne wspinaczki nie grały najważniejszej roli.

Na nasze szczęście prawdopodobnie droga przebyta została niedawno przez jakiś zespół w stylu big-wallowym czego efektem były pozostawione stanowiska nadające się do zjazdów, co oszczędziło nam skomplikowanego zejścia (zajmuje ponoć 2 dni). Droga jest piękna, prowadzi ewidentnymi formacjami (rysy, zacięcia, kominorysy) w litej skale i zdecydowanie polecamy!

Ponadto zespół w składzie Sławek Cyndecki, Paweł Grenda i Marcin Szymelfenig podjął próbę wytyczenia nowej drogi na (nieznanej nam z nazwy) turni (ok. 4300m) w grani południowo-wschodniej Piku 4810. Po przekroczeniu rwącej rzeki i urobieniu 22 wyciągów wśród latających telewizorów ;-) (przecięta lina, stopa obita kamieniem itd.) wyżej wymienieni zwątpili w sens prowadzonej wspinaczki i wycofali się.

Organizatorem wyprawy był Akademicki Klub Górski w Łodzi, wspierał nas Polski Związek Alpinizmu. Wyprawę sponsorowały firmy: ATEST i Protekt. W sprzęt wyposażyły nas firmy: HiMountain, Lhotse, Beal, Montano. Wszystkim wymienionym składamy wielkie podziękowania!



Paweł Pustelnik



Robokop Kanfor Atest Biznes w kadrze Satori Druk
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Polityka prywatności.