Tegoroczne lato wykorzystaliśmy z Elą na wspinanie w najbliższej okolicy. Oprócz standardowych wypadów pod Kraków i weekendów spędzonych na jurze północnej udało nam się kilka razy wyskoczyć na Franken. Były to przeważnie krótkie nieplanowane akcje i ciężko tu mówić o jakiejkolwiek konsekwencji. Zwłaszcza, że sezon należał do wyjątkowo upalnych.
Po powrocie z Hiszpanii w ramach oswajania się z jurajskimi wapieniami wspinaliśmy się trochę na Podzamczu. Tutaj Ela uzbierała całkiem spory zestaw dróg w okolicach VI.3, mnie natomiast udało się poprowadzić nowość przecinającą okazałe przewieszenie Suchego Połcia – Soczysty sprint VI.7.
Mateusz na drodze Hattori Hanzo 11-/11; fot.Ela Miśkiewicz
Pierwsze, kilkudniowe wypady do ulubionej Frankenjury postanowiliśmy spędzić w okolicach Pottenstein. Mimo dobrej znajomości tutejszej topografii udało nam się odkryć zaskakująco dużo nowych celów. Podczas gdy Ela oswajała się z mega klasykiem – Sautanz, ja cudem wyrównałem porachunki z Hattori Hanzo 11-/11. Koszmarny upał nie pomagał w urabianiu tłustej cyfry. Wyślizgany Sautanz okazał się najgorszym możliwym wyborem, a pierwotny plan działalności w lesie Krottense przesunąłem na przyszły rok...
Podczas kolejnych przedłużanych weekendów na Franken upał nieco zelżał (tylko do 34 stopni) dając możliwość przejścia kilku wymagających linii. Takie warunki nie są niestety sprzymierzeńcem małych chwytów, wiec w wyborze dróg kierowałem się głównie wielkością chwytów i jak największym przewieszeniem (Father and Son 11-, Masters of the universe 11-/11, Roof warrior 10+/11-, Oshoween 10+, Desaster 10+).
Mateusz na Desaster 10+, Frankenjura; fot.Ela Miśkiewicz
W międzyczasie działaliśmy trochę w najbliższej od Krakowa dolince Brzoskwini. Ela pokonała tu jedną z najpiękniejszych VI.4 pod Krakowem – Dywizjon 303 VI.4+, a mnie przypadło prowadzenie wyciągu Mini wszechświaty za około VI.7…
Ostatnie starcie Frankońskie upłynęło pod znakiem Schiefer tod – to właśnie w tym sektorze Ela próbowała swoją najtrudniejszą drogę, której jednak nie udało się dokończyć. Mnie zainteresowała natomiast jedna z trzech nowych 11-/11 o nazwie: He’s looking at you,Kid.Mimo, że swój Frankoński sezon uważam za bardzo udany, nie miałem sposobności konfrontacji z najtrudniejszym celem w Krottenser Forst… Na dobitkę pozostała nam nieodległa jaskinia Mamutowa. Aklimatyzacja w sufitowej formacji i ponowne odczarowywanie patentów pozwoliły mi jedynie na przejście Mechaniki skręta cienkiego VI.6+/7, lecz nie udało się już wyjść dalej, na światło dzienne... Ela natomiast pokonała dwie wymagające trasy w dachu: Grubas VI.3 i Deklaracja VI.3+.
Ela w jesiennych okolicznościach na Dupie Słonia; fot.Mateusz Haładaj
Tak się z grubsza miała nasza wspinaczkowa działalność w tym sezonie letnim. Ja pakuję szpej do Hiszpanii, a Ela dalej walczy na ambitnych jurajskich projektach… Trzymajcie kciuki ;)
Mateusz na drodze Hattori Hanzo 11-/11; fot.Ela Miśkiewicz
Mateusz na Desaster 10+, Frankenjura; fot.Ela Miśkiewicz
Ela w jesiennych okolicznościach na Dupie Słonia; fot.Mateusz Haładaj
Ela MiśkiewiczMateusz Haładaj
Ela Miśkiewicz
Mateusz Haładaj