Sezon 2016 – piachy, czyli po staremu, tradycyjnie
31 stycznia 2017 19:02

Sezon 2016 – piachy, czyli po staremu, tradycyjnieTegoroczny sezon wspinaczkowy zaczął się w lutym, kiedy to wraz z moim ojcem Pawłem Bździelem oraz z Pawłem Wojdygą wybraliśmy się do Hiszpanii, do bardzo wyjątkowego rejonu Chulilla.Spędziliśmy tam dziesięć dni. Tamtejsze drogi charakteryzują się między innymi lekkimi przewieszeniami oraz często bardzo technicznymi ruchami. Ze względu na niedługi pobyt, nie udało mi się nawet „wstawić” w żadną drogę o trudności 8a. Jednak wyjazd zaowocował pokonaniem dwóch dróg o trudnościach 7c i 7c+. Były to Agua por favor 7c, oraz Aromas del Verdon 7c+.Resztę sezonu spędziłem wspinając się tradycyjnie w piachach. Najpierw Labak. Na samym początku przeszedłem w stylu RP drogi dziewiątkowe, między innymi: Psi zivot IXc oraz El Nino IXc. Po szybkim złapaniu formy udało mi się pokonać drogi takie jak Bestseller Xa i Nebezpecne stoupani Xb. Gdy nad Labak przybyły letnie upały, przeniosłem się do Teplic, gdzie po paru weekendach prób poprowadziłem Dżin Xb. Ta długa, lekko przewieszona, z dość dużymi chwytami droga na skale Alladyn bardzo przypadła mi do gustu.Przez resztę czasu trudno było mi „urobić” trudniejsze drogi. Powspinałem się dużo po drogach dziesiątkowych, robiąc między innymi Forrest Gump w sektorze Amfiteatru, w Teplicach. W celu zwiększenia siły dużo czasu spędziłem na boulderach w Machovie. „Cyfra bulderowa” w moim przypadku zakończyła się na 7b+, którą miał bulder Godzilla w sektorze Monstrum. Byłem bardzo blisko pokonania King Konga 7c. Przeszedłem również Neúspěšný pokus somálského vědce 7B+, Dr. Voštěp 7B i Faraonův hrob 7B.Michał BździelBestseller Xa RP, Labak. Fot. Łukasz MirowskiDżin Xb RP, Teplice nad Metuji, skała AladynPróby na bulderze King Kong 7c w Machovie

• • •
Epizod IV - The Last Hope
25 stycznia 2017 22:31

Epizod IV – The Last Hopesezon 2016Ubiegły rok był dla mnie nie tylko zwieńczeniem ciężkiej pracy na panelu, ale przede wszystkim był rokiem wspinaczkowych „pierwszych razów”.Nie ma to jak rozwspinNa początku jednak skupię się na niezmiennych od kilku lat kierunkach wyjazdów – zatartej w weekendowej tradycji Jurze oraz zwykle leniwych Sokolikach.Zgodnie z kalendarzem AKG sezon rozpocząłem w niskich temperaturach Gór Sokolich, prowadząc flashem Mandelę VI.4+/5 i dosłownie ześlizgując się z przepięknego Monidła. Miałem więc kolejny powód, aby wrócić tam latem – jak się okazało – tym razem prosto w objęcia Heliosa. Udało mi się dokończyć Monidło i poprowadzić Primabalerinę VI.4. Niefortunnie, bo na skraju moich sił, które najwyraźniej wypociłem na słońcu i w przeddzień wyjazdu do Łodzi pojawiła się nadzieja na okno pogodowe (czyt.: temperatura poniżej 30 stopni i nadchodząca burza). W towarzystwie przemiłego trio z Jeleniej Góry i pojawiających się od czasu do czasu chłodnych podmuchów wiatru udało mi się oddać kilka dobrych wstawek w „coś trudniejszego”. Niestety, brak już sił i czasu nie pozostawił mi innego wyboru niż upomnieć się o swoje w nadchodzącym sezonie.Jak na leniwy wyjazd przystało...Na poletku beta-testów mocy każdego wspinacza nauczyłem się, jak mądrze i odpowiedzialnie wykorzystywać czas przeznaczony na odrabianie lekcji. Wszak to …

• • •
To był dobry rok
11 stycznia 2017 22:27

Ela i Mateusz Haładaj: To był dobry rok o sezonie AD 2016Zbliżający się koniec roku skłania do podsumowań, a więc spróbujemy w reporterskim skrócie przypomnieć, co się u nas działo. Już sam początek roku 2016 zapowiadał się bardzo wspinaczkowo – sylwestrową noc spędziliśmy w Margalefie w bardzo sportowym towarzystwie i niemniej sportowej atmosferze. Kolejne dwa tygodnie poświęcone były na rozpoznanie terenu sektora Laboratori przed marcowym szturmem. Ela wykazała natomiast dużą determinację w nieco większym sektorze – Santa Linya, gdzie wymagający ciąg tufek kilkakrotnie zrzucał ją pod samym łańcuchem. Efektem był za każdym razem dość spektakularny lot wzbudzający ciekawość miejscowej gawiedzi. Marzec to powtórka z rozrywki, ale w nieco mniej sportowej …

• • •
"Byle co, byle gdzie"
16 listopada 2016 19:16

Piotr Żuchowski: "Byle co, byle gdzie" (Frankenjura i Hiszpania VII/VIII 2016) Jak jesteś w Hiszpanii i nie widzisz skał, to obejrzyj się w drugą stronę. Jeśli nadal nie widzisz skał, to po prostu otwórz oczy. (chyba Pratchett)Okoliczności sesji III roku zmusiły mnie do planowania sezonu w sposób niezobowiązujący, co wywołało lekkie zgrzytanie zębami Komisji Sportowej. Podobnie jak Szanowna Komisja, liczę na to, że w nadchodzącym roku jakaś droga – wzorem sezonu ubiegłego – zatrzyma mnie na sto, a może i więcej prób, bym w podaniu mógł umieścić jakiś konkretny i ambitny cel. Tak więc ogólny kierunek był jeden – Hiszpania, ze wskazaniem na Asturię. Domowa biblioteczka wzbogaciła się zatem o …

• • •
Dzień
26 września 2016 18:04

Dzień Są dni krótkie, szare i podobne do siebie. Są dni długie niczym całe lata, barwne i przeładowane emocją. Są chwile, których za chwilę już nie ma i chwile, które trwają całą wieczność. Czas kurczy się i wydłuża, a tylko cenzura nakładana na naszą świadomość każe wierzyć, że każda doba trwa tyle samo. Siódmy dzień pod Aiguille du Midi właśnie się zaczął. Budzik w komórce, ubrać się, zagotować wodę, suchary z dżemem, kawa, ubrać się dalej – codzienna akrobatyka na minimalnej przestrzeni dwuosobowego namiotu. Wychodzimy na zewnątrz, standardowa gadka o pogodzie: że dziś musi wytrzymać, że wreszcie się wespniemy. Sam nie wiem, czy jeszcze w to wierzę, ale nie psuję porannego rytuału.Szybko zbiegamy w dół przez przełęcz. Dziabka w ręce, raki przy plecaku, lina pod klapą. Dobrze zmrożony śnieg. Lodowiec wydaje się bezpieczny, dobrze oswojony po tygodniu pobytu. Przed nami otwarta, półtorametrowa szczelina. "Jest obejście po lewej" – mówi Kliki i rusza w tym kierunku. Szybko oceniam szerokość szczeliny, kalkulacja odległości, namysł, który trwa dokładnie chwilę i decyzja: skaczę. Odbijam się, a czas zwalnia jak powtórka z meczu piłkarskiego. Odnotowuję po kolei zdarzenia. Noga, z której się wybijam, łapie poślizg na krawędzi szczeliny. Ta, na której miałem wylądować, trafia na …

• • •
Ferie Kuby Korzeniowskiego
24 września 2016 20:07

Kuba Korzeniowski: ferie zimowe 2016 w Hiszpanii Tegoroczne ferie zimowe postanowiłem spędzić w towarzystwie Basi i Tomka i ich pomarańczowego "Mystery Machine". Nie tylko ekipa, ale również oba hiszpańskie rejony, w których się wspinaliśmy były dobrym wyborem na pierwszy wyjazd po zimie. Najpierw w Chulilli, a następnie w Bellus za cele obieraliśmy drogi od 6a do 7a. Taki dobór trudności pozwolił mi na swobodne wspinanie się on sight, a co za tym idzie porządny "rozwspin". Przez dwa dni spędzone w Chulilli najbardziej urzekła mnie ok. 30-metrowa 7a prowadząca zacięciem do trawersu podchwytami, żeby w końcu móc delektować pionowym wyjściem do łańcucha. Wysoka dla Tomka cyfra nie odstraszyła go od spróbowania swoich sił w nowej formacji.Dwa dni później byliśmy już w Bellus i atakowaliśmy tamtejsze szóstki od a do c. Na pierwszy rzut oka podziurawione i niskie skały bardziej przypominały naszą Jurę niż znaną mi ze zdjęć Hiszpanię. Jak się okazało, nie było to przeszkodą w znalezieniu naprawdę fajnych dróg. Kierując się gwiazdkami w przewodniku trafiłem na zdecydowanie najciekawszą propozycję rejonu – Mutante. 25 metrów tej "ósemki a" było podzielonych na dwie części – młodzieżowe przewieszenie oraz techniczny pion. Ponieważ nigdy wcześniej nie spotkałem takiego ruchu w skałach, najbardziej spodobał mi się skok na wyjściu z przewieszenia. Dojściem do niego było kilka metrów rosnącego przewieszenia po dobrych chwytach, a wyjściem równie ciekawy – choć wcale nie łatwiejszy – pion. Tam Basia z Tomkiem walczyli na boulderowej 7a w lekkim przewieszeniu. Mimo obiecujących prób Basi, zdrowie przeszkodziło jej w zamknięciu projektu.Przez resztę wyjazdu wspinałem się głównie na tych samych drogach co Tomek i Basia. Wyjazd ten – tak jak planowałem – był dla mnie dobrą bazą do dalszego budowania formy w skałach …

• • •
Trip po Hiszpanii
3 maja 2016 19:07

Basia Markiewicz-Marko i Tomek Modranka: trip po Hiszpanii 2015/2016Rok 2015 był dla mnie i dla Tomka rokiem przełomowym. Pod względem wspinania można powiedzieć, że osiągnęliśmy progres godny Herkulesa – od zera do bohatera. I choć ku niezadowoleniu niektórych nie zrobiliśmy "cyfry", jesteśmy bardzo zadowoleni z poziomu, jaki udało nam się osiągnąć. Mam nadzieję, że ta relacja podniesie na duchu tych, którzy nie do końca wierzą w swoje możliwości i pokaże, że wspinanie może dać mnóstwo radości na każdym poziomie, a cyfra sama przychodzi z czasem.Pierwszym spotem, który odwiedziliśmy był Margalef, miejsce znane chyba każdemu. Po rocznej przerwie od skał i paromiesięcznej przerwie od panelu, zaatakowaliśmy okoliczne piątki. I pewnie odparchacilibyśmy …

• • •
Kirgizja
6 lutego 2016 17:32

Kirgizja - Karawaszyn - Dolina Kara-Su - sprawozdanie z wyprawy AKG w 2015 r.Wyprawa Akademickiego Klubu Górskiego do Doliny Kara-Su (Kirgizja, Karawaszyn) Skład: Paweł Pustelnik, Łukasz Mirowski, Paweł Wojdyga (wszyscy AKG Łódź) 17.07.2015 – 16.08.2015 Sprawozdanie kierownika wyprawy 1. Dojazd Wyruszyliśmy 17 lipca z Warszawy. Samolotem, przez Istambuł dostaliśmy się do Osz w Kirgistanie. Tam dokonaliśmy zakupów żywnościowych i rano 19 lipca ruszyliśmy wynajętym samochodem w trasę do Ozgorusz, skąd zaczyna się 3-dniowy trekking do bazy (z powodu zerwania mostów na rzece Karawaszyn nie jest obecnie możliwe dostanie się w ten rejon szybszą, 1-dniową trasą od strony wioski Woruch). 20 lipca, po załadowaniu 180 kg bagażu na trzy wynajęte konie, …

• • •
Robokop Kanfor Atest Biznes w kadrze Satori Druk
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Polityka prywatności.