Przydługa relacja pewnego wyjazdu ujęta w ramy antologii piosenki polskiej"Wsiąść do pociągu...Byle jakiego..."-czyli-czwórka bez sternika w drodze do Chamonix[...] Muszę chyba szybciej machać tymi rękami bo zaraz zamarznę. Kurcze, zimne te noce choć mamy przecież początek lipca. No tak, ale nocleg bez śpiwora pod drzwiami dworca w Gorlitz to przecież nie są luksusowe warunki. Dochodzi piąta. Za chwilę wspaniała Deutchebahn otworzy przed nami swoje podwoje. Jeszcze tylko zakup wiadomego biletu i już lokujemy się w smukłym czerwonym pocisku, którym zaraz pojedziemy do Hof. [...] Kolejna stacja. Kolejny pociąg. Kolejny przedział. Paweł oddał się w słodkie objęcia snu. Grendi grzebie coś przy telefonie. Ja kontempluję rozległe równiny Europy środkowej, a Szyna z namaszczeniem pożera kolejną paczkę żelków. Niedługo Bazylea. Stacja końcowa. Stamtąd dalej pojedziemy stopem. [...] Przyjemnie jest leżeć sobie w ciepłym śpiworze, zajadać bagietkę (0,85 €) z masłem (0,80 €) i popijać napój pomarańczowy (1,50 € - kupiony do spółki). W takim momencie nie przeszkadza ci nawet, że znajdujesz się na samym środku peronu kolejowego w Chamonix, a dookoła kręci się pełno ludzi. Ważne jest to, że masz widok na Igły. Jesteś już na miejscu."Ach jak ten śnieg pada...Nie ma śladu po śladach..."-czyli-bierki, literatura i zajęcia w podgrupach[...] Przesadziłem trochę z tym plecakiem. Nie dość, że trzeba z nim chodzić po lodowcu to jeszcze te drabinki. Najpierw 200 metrów w dół, a teraz proszę, kolejne dwieście do góry. Na dodatek coś się chyba chmurzy, nie wygląda to za ciekawie. [...] Szyna przed chwilą spojrzał na zegarek. Staliśmy na tym deszczu bite dwie godziny. Na dodatek pośrodku tych cholernych drabinek. Wszystko mamy kompletnie mokre. Jak tylko przestaną lecieć kamienie w żlebie, którym dalej wiedzie szlak, ruszamy do góry i w pierwszym …
• • •